Bardzo podobała mi się pierwsza część, ponieważ film jest tylko powierzchownie standardowym slasherem. Przy bliższym przyjrzeniu się okazuje się, że jest to horror o ściśle formalnej strukturze, w którym wątki narracyjne z elegancją przeplatają się ze sobą i kontrastuje tę dość filigranową formalność z kruchym pustkowiem, wyglądem Mad Maxa i szorstkimi wieśniakami. Jak już mówiłem, świetny film!
Na pierwszy rzut oka pierwszy zwiastun następcy slashera Wolf Creek wygląda jak typowy sequel: wszystko jest wyższe, szersze i bardziej krwawe. W końcu wydaje się, że film nie chce znowu opowiadać tej samej historii, ale jeszcze bardziej skupić się na madmaxeskowym horrorze akcji. Tutaj fabuła:
Zwabieni obietnicą spędzenia australijskich wakacji, turyści z plecakiem Rutger, Katarina i Paul odwiedzają osławiony krater Wolf Creek. Ich wymarzona przygoda w Outback wkrótce staje się przerażającą rzeczywistością, gdy spotykają najbardziej niesławnego mieszkańca tego miejsca, ostatniego człowieka, którego każdy podróżnik w tym regionie kiedykolwiek chciałby spotkać; Micka Taylora (John Jarratt).
Gdy turyści uciekają, Mick ściga ich w epickiej bitwie na wrogich pustkowiach. Tylko jeden pozostanie, aby zostać zaciągniętym z powrotem do jego legowiska, aby był świadkiem prawdziwej wielkości jego potworności. A jeśli ostatni stojący człowiek ma mieć jakąkolwiek nadzieję na przetrwanie tam, gdzie nikt wcześniej nie przeżył, będzie musiał użyć każdej uncji przebiegłości, aby przechytrzyć człowieka stojącego za potworem i stać się równie bezwzględnym jak potwór w człowieku .